2024-02-28 21:25

0462. Jeszcze więcej poplamionej przestrzeni

Czytelnik, który był uprzejmy skomentować moją ostatnią notkę, pochylił się nad następującą kwestią:

Ale czy likwidacja Izby Urbanistów coś zmieniła? Przecież już wcześniej było grono Urbanistów (sporządzaczy), którzy twierdzili, że to wójt, burmistrz lub prezydent sporządza plany miejscowe, a oni tylko wykonują ich wolę (dzięki temu otrzymując zlecenia).

Na początek drobna uwaga formalna – w komentowanej notce opisałem (dość generalnie) jak nisko upadło planowanie przestrzenne w ciągu ostatnich lat, jak niewiele z niego pozostało a także jak wiele środowisk do tego upadku przyłożyło, ciągle przykłada rękę i robi wszystko aby tak pozostało.

W sposób oczywisty osoby, które przed 2014 rokiem można było (od biedy) nazywać urbanistami, a po tej dacie zniknęły w morzu „sporządzaczy” różnego autoramentu, nie przestały być urbanistami „de facto” – one zniknęły „de jure” (według prawa) – zostały poddane procesowi „homogenizacji”.

Ale ad rem - czy likwidacja Izby Urbanistów coś zmieniła? Trzy lata przed oficjalną deregulacją (tj. likwidacją IU) napisałem notkę nr 69:  „Poplamiona przestrzeń” Opisałem w niej występujące już wtedy (przed 11 laty) powszechnie patologie planistyczne – wtedy jeszcze z „udziałem” wyłącznie urbanistów IU.

Zatem - czy likwidacja Izby Urbanistów coś zmieniła? Myślę, że tylko w takim zakresie, jak w tytule: mamy przestrzeń jeszcze bardziej, „poplamioną” enklawami chaosu przestrzennego – w większości przypadków nieodwracalnie.

W wymiarze doktrynalnym deregulacja zawodu urbanisty „zamknęła” definitywnie racjonalne myślenie o prawdziwych przyczynach zapaści systemu planistycznego – stworzyła podwaliny pod myślenie, że dopuszczenie do zawodu urbanisty ignorantów wręcz naprawia jeden z głównych filarów systemu.

Realizatorzy tej „koncepcji” naprawy systemu planistycznego najwyraźniej uznali, że rola nowej poderegulacyjnej grupy zawodowej „urbanistów - ignorantów” będzie w systemie na tyle marginalna, że ignorancja nie wykluczy ich z udziału „w systemie” – istotne będzie wyłącznie podpisanie umowy „na wykonanie”.

Od 2014 roku koncepcja ta jest konsekwentnie realizowana i nic nie wskazuje na to, że cokolwiek się w tej materii zmieni.

*   *   *

PS. W 2012 roku, dwa lata przed oficjalną (ustawową) deregulacją zawodu urbanisty napisałem notkę nr 129. Dyskusje (nie)dokończone, w której poruszyłem kwestię postępującej dewaluacji pojęcia zawodu urbanisty jako zawodu zaufania publicznego, oraz współudziału w tym procesie samych urbanistów.

Na potrzeby tych rozważań przywołałem fragment dyskusji z moim udziałem, która odbyła się na jednym z portali urbanistycznych dwa lata wczesniej (w 2010 r.!), w ramach której wyraziłem następujący pogląd:


                        Tylko jeden podpis

 

(,,,) A tak na marginesie: dla gminy, która zleca opracowanie planu (np. na życzenie zaprzyjaźnionego inwestora) nie jest ważne czy przy opracowywaniu będą się odbywały „burze mózgów” i jak wielu profesjonalistów weźmie w tym przedsięwzięciu udział – gmina musi mieć szybko „papier” formalnie podpisany przez urbanistę.

I tylko o ten podpis w tej całej zabawie chodzi - bo bez tego jednego drobnego podpisu całej dalszej „zabawy” budowlanej nie będzie.(...)

Coś się w ciągu czternastu następnych lat zmieniło? Nawet określenie "sporządzacze" jest określeniem zbyt uprzejmym - gminy samodzielnie tworzą "koncepcje" - potrzebni są tylko narzuceni ustawowo "przyklepywacze". 

Nie wykluczam też sytuacji, że i ten "listek figowy" działań na żywym organizmie gminnej przestrzeni przestanie być potrzebny - jestem przekonany, że wkrótce pojawią się "eksperci", którzy znajdą nową formułę "gmerania przestrzennego" - bez udziału tzw. urbanistów w dzisiejszym rozumieniu tego słowa.  

Osobiście uważam, że tacy "eksperci" już są (znam nawet jedno nazwisko) i zapewne nie mogą się doczekać momentu, kiedy dostaną zielone światło  do ogłoszenia swoich rewolucyjnych koncepcji.

—————

Powrót


Komentarze

Data: 2024-02-29

Dodał: Buczek

Tytuł: mleko już się rozlało

Przecież już najważniejsze decyzje planistyczne dotyczące określania polityki przestrzennej gminy (co było dotąd domeną studium uikzp) przeniesione zostały do strategii rozwoju gminy (art. 10 e ustawy "ustrojowej": "3.Strategia rozwoju gminy (...) określa w szczególności:
1) cele strategiczne rozwoju w wymiarze (...) przestrzennym;
2) kierunki działań podejmowanych dla osiągnięcia celów strategicznych;
3) oczekiwane rezultaty planowanych działań, w tym w wymiarze przestrzennym,
oraz wskaźniki ich osiągnięcia;
4) model struktury funkcjonalno-przestrzennej gminy;
5) ustalenia i rekomendacje w zakresie kształtowania i prowadzenia polityki
przestrzennej w gminie (...). 4. Strategię rozwoju gminy sporządza się w formie tekstowej oraz graficznej zawierającej zobrazowanie treści, o których mowa w szczególności w ust. 3 pkt 4 (...)." Kto widział projekty strategii rozwoju gminy spełniających te wymagania może potwierdzić, że te jej "formy graficzne" to właściwie kopie podstawowych rysunków dotychczasowych studiów gminnych zresztą zwykle tytułowanych "struktura funkcjonalno- przestrzenna - kierunki zagospodarowania przestrzennego. Ale żeby być projektantem strategii rozwoju gminy nie trzeba mieć wykształcenia i kwalifikacji wymaganych do opracowania studium uikzp gminy (vide: niedawna strść art. 5 ustawy o pzp; notabene: zarówno poprzednia i obecna treść ww. art. 5 zawiera istotny błąd:Art. 5. Projekty (...)planów ogólnych gminy oraz miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego SPORZĄDZAJĄ osoby, które spełniają jeden z warunków...). Można go przecież zinterpretować tak, że to wójtowie (burmistrzowie, prezydenci miast) opracowują projekty tych planów... niechlujstwo (ignorancja ?) legislatorów nawet w zakresie podstawowych terminów do jeszcze jeden z dowodów na niesprawnośc tego systemu...

Odpowiedz

—————

Data: 2024-02-29

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Re:mleko już się rozlało

Aby widzieć „rozlane mleko” „czeba mieć pojęcie o wyobrażeniu” – mam wrażenie, że jest Pan jedynym „widzącym” spośród 1671 osób, które dotychczas przeczytały notkę.

Odpowiedz

—————

Data: 2024-02-29

Dodał: Buczek

Tytuł: mleko już się rozlało

Przepraszam za liczne "literówki" w moim ostatnim wpisie - to efekt chronicznego brak czasu, pośpiechu i przemęczenia spowodowanego realizacją licznych zleceń na doradztwo, wynikających w większości z patologii tego systemu - krytykując je publicznie działam więc wbrew własnemu partykularnemu interesowi, jednak - na szczęście (?) nikt moją krytyką się nie przejmuje...

Odpowiedz

—————

Data: 2024-03-01

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Re:mleko już się rozlało

Odnoszę nieodparte wrażenie (i mam taką nadzieję), że autorami tak licznych „odsłon” mojej notki w dużej części są „nabici w butelkę studiów wyższych w zakresie architektury, urbanistyki lub gospodarki przestrzennej”, przed którymi to rozlane mleko” zastało szczelnie zakryte.

Odpowiedz

—————

Data: 2024-03-01

Dodał: Buczek

Tytuł: o "szczelnym zakrywaniu rozlanego mleka"

Oczywiście jako osoba od 1982 do 2022 roku ucząca na WA PW (głównie urbanistyki i planowania, także na studiach podyplomowych) raczej "zakrywałem" różnego rodzaje niedostatki i patologie systemowe (a przez te lata obwiązywały aż 4 ustawy dot. sfery planowania!), odkrywałem je stopniowo dopiero na fakultatywnym seminarium i ujawniałem je głównie dla tych bardziej zainteresowanych, czyli tych, którzy już wybrali urbanistyczno-planistyczne tematy dla swych dyplomów magisterskich (no i słuchaczy studiów podyplomowych), bo starałem tych młodych ludzi raczej natchnąć jakimś optymizmem i chęcią uprawiania tego zawodu (architekta - urbanisty-planisty przestrzennego). Szok przeżyłem, gdy na niedawnym finalnym seminarium (ostatniego jak dotąd) mojego cyklu wykładów na WA PW, którego tematem były sprawy -zdaniem studentów - niedostatecznie omówione, bezapelacyjnie zwyciężyła problematyka "załatwiania" WuZetek... i studenci nie dali się zbyć, gdy na początku im powiedziałem, że powinni zorganizować sobie praktyki ...w cukierni...

Odpowiedz

—————

Wstaw nowy komentarz








 


   PUBLIKACJE PORTALU